poniedziałek, 11 stycznia 2016

Rozdział 4 Pierwszy dzień szkoły.

Dźwięk. Dźwięk, którego tak bardzo nienawidzę. Otworzyłam oczy i wyłączyłam to irytujące urządzenie jakim jest budzik. Wstałam z łóżka i zabierając uszykowane wczorajszego wieczora rzeczy ruszyłam do łazienki. Tam wzięłam  szybki prysznic, zrobiłam makijaż:nałożyłam fluid, tusz do rzęs i zrobiłam czarne mocne kreski oraz rozpuściłam włosy. No i oczywiście strój w postaci czarnych rurek, koszula w czerwono-czarną kratkę.Po szybkim ogarnięciu łazienki ruszyłam do kuchni zrobić sobie śniadanie, które w mig zjadłam. Następnie ruszyłam do pokoju zabrać plecak uprzednio sprawdzając czy wszystko wzięłam. Po upewnieniu się zarzuciłam go na ramię, schowałam telefon do kieszeni spodni sprawdzając jednocześnie godzinę. Była 7:40. Skierowałam się do holu by tam założyć czarne wysokie buty i tego samego koloru skórzaną kurtkę. Wróciłam się jeszcze do kuchni po klucze od domu i motocyklu, by potem nareszcie ruszyć do wyjścia. Dom zamknęłam na klucz i ruszyłam do garażu. Plecak założyłam na ramiona, kask na głowę i wyprowadziłam swoją maszynę. Wszystko zamknęłam i ruszyłam w kierunku szkoły. Po drodze wstąpiłam jeszcze do sklepu po butelkę wody i podjęłam dalszą podróż. Szybko zajęłam "swoje" miejsce na parkingu szkolnym. Gdy już zdjęłam kask i włożyłam go do  schowka, którego zamknęłam przeczesałam włosy. No to co. Do dzieła, pomyślałam. Cała szkoła dzieliła się na trzy budynki plus dyrekcja . No i jeszcze małe pomieszczenie, które jak się domyśliłam było stołówką. Pierwszą lekcję miałam w budynku pierwszym, więc tam skierowałam swe kroki. Szybko odnalazłam odpowiednią salę i zajęłam miejsce. Było już tam parę uczniów, którzy otaksowali mnie wzrokiem, ale ja nie zwróciłam na to uwagi i usiadłam w ostatniej ławce. Spojrzałam na zegar, który pokazywał,że za pół minuty powinien być dzwonek na lekcję. Omiotłam jeszcze raz salę. Nic nadzwyczajnego. Ławki, krzesła, biurko nauczycielskie, tablica oraz różnorodne mapy i inne rzeczy potrzebne do tego przedmiotu. Zadzwonił dzwonek. Dopiero teraz zobaczyłam, że sala jest już pełna i przez drzwi wchodzi postawny mężczyzna.Na moje oko ma trzydzieści osiem lat. Jest wysoki, ma brązowe włosy, łagodne rysy twarzy. Ma luźną postawę. Jednakże najbardziej co przyciągało w jego wyglądzie były oczy. Błękitne oczy, które błyszczały niesamowicie i tym samym odmładzały go o dziesięć lat. Stanął koło biurka i z uśmiechem spojrzał po klasie na dłużej zatrzymując się na mnie. Po chwili powiedział:
-Witajcie drodzy uczniowie. Jest mi niezmiernie miło znowu Was zobaczyć po wakacjach. Zapewne wszyscy mnie tu już znacie, ale jest wśród Was osoba, która dopiero zaczyna edukację w tej szkole. Tak więc jestem profesor Harrison George i uczę historii.
Na tę słowa wszyscy obrócili twarz w moją stronę. A profesor zaczął mówić dalej:
- Tak jak już zauważyliście osoba, o której mówię siedzi na końcu sali. Podejć tu do mnie młoda damo.
Niestety, musiałam ruszyć się z miejsca i pomiędzy ławkami  ruszyłam w stronę nauczyciela. Gdy to zrobiłam odwróciłam się do całej klasy.
-Przedstaw się i opowiec coś o sobie.-powiedział nauczyciel.
Oczywiście. Można to było przewidzieć, co oczywiście przewidziałam i jako tako coś na kształt przemowy wymyśliłam, ale teraz patrząc na tych ludzi postanowiłam to skrócić do absolutnego minimum, więc:
- Nazywam się Emilia Ramirez i nie pochodzę stąd. Lubię słuchać muzyki i  czytać książki. No i uwielbiam jeździć na motocykle.
Skończyłam moje krótkie przedstawienie i za zgodą nauczyciela ruszyłam do ławki.  Tam usiadłam i nie zwracając uwagę na nauczyciela zapatrzyłam się na obraz za szybą. Ogarnęłam się dopiero, gdy usłyszałam dzwonek na przerwę.Reszta lekcji przepłynęła tak samo: powitanie, ogłoszenie o nowym uczniu, moje przedstawienie, zajmowanie prze ze mnie  miejsce, a dalej już nic nie słuchałam. Po czwartej lekcji czyli wychowaniu fizycznym była przerwa na lunch. Jako, że już pamiętałam gdzie jest stołówka  ruszyłam w tamtą stronę. Tam ustawiłam się do kolejki, by potem włożyć jedzenie na tacę i zapłacić. No i teraz problem: Gdzie ja mam usiąść ?!?!  Wszędzie były zajęte miejsca aż wreszcie zauważyłam pusty stolik. Zauważyłam go dopiero teraz, ponieważ stoi bardziej na poboczu. Gdy byłam w połowie drogi nagle ktoś stanął mi na drodze. Ooo a raczej dwa ktosie. Były to dwie dziewczyny. Jedna była ciemną blondynką o niebieskich oczach. Wysoka, szczupła. Druga także była wysoka i szczupła, lecz ona miała brązowe włosy i tego samego koloru oczy. Obie  były dosyć ładne, ale moim zdaniem za dużo makijażu. Obie  otaksowały mnie wzrokiem raz, drugi, aż wreszcie blondynka powiedziała:
- A to Ty jesteś Emilia Ramirez ?
- Tak to ja. - powiedziałam.
- Ta nowa z naszego rocznika ? -spytała brązowowłosa.
- Zależy, o którym mówisz.- powiedziałam już trochę zirytowana.
- Z ostatniego oczywiście. A niby na jaki wyglądamy ? W ogóle dziwię się, że nas nie znasz.-mówiła brązowowłosa.
- O przykro mi.- mówiłam z udawanym żalem- To kim jesteście ?
Ich miny były bezcenne. Najpierw były zszokowane , a później były po prosty wściekłe. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jaka cisza panuje na stołówce. Spojrzałam po bokach i zobaczyłam, że wszyscy zastygli i patrzą się na nas. Blondynka postanowiła  wreszcie zabrać głos:
- My przeciwieństwie do Ciebie  liczymy się w tej szkole. Jesteśmy najbardziej popularnymi dziewczynami w szkole, więc trochę szacunku dziewczynko.
Wkurzyłam się. Nikt nie będzie mi mówił do kogo mam mieć szacunek, a do kogo nie. Wzięłam głęboki wdech i powiedziałam:
- Nie mów mi do kogo mam mieć szacunek,a do kogo nie. To ja o tym decyduję, a nie Ty.
Zaskoczyłam ją tą odpowiedzią, Tym razem  to brązowowłosa wzięła głos:
- Nie mów tak do niej. Prawda jest taka, że my się tu liczymy a Ty nie. Jeżeli nas przeprosisz i wyrazisz skruchę przemyślimy to i może damy Ci szansę byśmy zaczęły od początku. Kto wie może się zakolegujemy. Masz czas do jutra.
Powiedziała i odeszły nie dając mi nawet odpowiedzieć. Pokręciłam głową i ruszyłam do mojego celu. Tam usiadłam i ze spokojem zjadłam lunch chociaż przez tą sytuację straciłam apetyt. Następne dwie lekcje przeminęły szybko, choć na ostatniej spotkała mnie przykra niespodzianka. Okazało się, że na te zajęcia chodzą także blondynka i brązowowłosa z stołówki. Ta lekcja ciągła się niemiłosiernie. Gdy zadzwonił dzwonek szybko wypadłam z klasy i ruszyłam na parking. Tam szybko wskoczyłam na maszynę i pojechałam do domu. Po drodze jak wcześnie miałam w zamiarze poszłam do sklepu i wróciłam do domu. Tam zrobiłam obiad i zjadłam go oglądając film. Posprzątałam w kuchni i poszłam do pokoju. Tam rzuciłam się na łóżko. Po chwili założyłam słuchawki, które podłączyłam do telefonu i zaczęłam słuchać muzyki. Przy utworze Chopina, który nie wiem jak znalazł się na moim telefonie zasnęłam. Obudził mnie trzask. Szybko otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Odgadłam, że tym przedmiotem, który spowodował ten hałas był mój telefon. Podniosłam go i zobaczyłam na wyświetlaczu, że jest 22. Zdziwiłam się. Tak długo spałam ? Nie możliwe. A jednak. Zegar na ścianie w kuchni mówi prawdę. Jakie jeszcze było moje zdziwienie kiedy poczułam, że nadal jestem śpiąca. Pokręciłam z  niedowierzaniem głową. Poszłam do łazienki. Wykąpałam się, ubrałam w piżamę, zamknęłam drzwi  na klucz, uszykowałam rzeczy na jutro, podłączyłam telefon i położyłam się. Myślałam co mi powiedziała ta dziewczyna w stołówce. Pierwsza myśl  to oczywiście nie ,ale po namyśle nie wiem co mam im powiedzieć. Z jednej strony nie mam zamiaru się poniżać i rozstawiać po kątach, ale z drugiej... NIE !!! Nie ma żadnej drugiej strony. decyzja została podjęta. Dobra, a teraz idź spać. Rozkazuje sobie w myślach. Tak, bo ja to mogę robić, ale innym nie pozwolę. Zasnęłam z uśmiechem na ustach. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz